„To jak żył Artur Hajzer może być dla nas przykładem” – Rodzina i przyjaciele pożegnali Artura w katowickiej archikatedrze Chrystusa Króla
26.07.2013"Szukając nowych dróg, ciągle w górę, próbował sam siebie, przekraczał granice swoich słabości i wypróbowywał siebie; to doświadczenie pewnie jest potrzebne każdemu człowiekowi, który pragnie ciągle na nowo nowy kształt nadawać swojemu życiu" – mówił podczas mszy do zebranych ksiądz Stanisław Puchała. Prałat podkreślił, że działania Hajzera nie były ukierunkowane egoistycznie, ale altruistycznie – na innych. "Człowiek, który ciągle zmaga się z najtrudniejszymi warunkami – pewnie po to, żeby samemu doświadczając, móc pomagać innym" – powiedział proboszcz.
„Był moim największym przyjacielem i towarzyszem na dobre i złe, czułym, wrażliwym, szczerym, o fantastycznym ciętym poczuciu humoru, a jednocześnie stanowczym i o żelaznych zasadach, które wpajał mi i swoim synom. Dziękuję za to, bo teraz dzięki tym zasadom udaje nam się przetrwać bez ciebie” – cytował słowa żony Hajzera ksiądz Puchała.
Wspominając swego przyjaciela Janusz Majer przywołał wydarzenia sprzed 24 lat, gdy w Katowicach żegnano Jerzego Kukuczkę. „Jest coś symbolicznego, że zarówno wtedy, jak i dziś w kościele zabrzmiała muzyka Józefa Skrzeka” – mówił Majer.Przypomniał wielką miłość Hajzera do twórczości SBB i bluesa, górską pasję i wizjonerskie pomysły.
We mszy w katowickiej archikatedrze uczestniczyły setki osób. Wśród nich najbliższa rodzina Artura, jego przyjaciele, współpracownicy, miłośnicy gór oraz poczet sztandarowy ratowników z Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Źródło: PAP
Patrycja Konopka